środa, 17 kwietnia 2013

Oreo i Reese's Peanut Butter Cups combo!


Zrobiłam je na prośbę moich znajomych. Jest to mało wymagający przepis, nie potrzeba piekarnika ani miksera, a efekt jest ciekawy. Jedyny problemem jest dostanie w Polsce Reese's Peanut Butter Cups - ten składnik przywiozła mi przyjaciółka z Anglii. Ale zachęcam do zastąpienia czymś innym, może po prostu łyżeczką masła orzechowego?

Składniki na 6 "babeczek":

2 tabliczki mlecznej czekolady
12 ciasteczek Oreo
6 Reese's Peanut Butter Cups
odrobina oleju
posypka do dekoracji

Czekoladę łamiemy na kawałeczki, rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Sześć silikonowych foremek do muffinek smarujemy cieniutko olejem (ułatwi to wyciąganie "babeczek"). 
Z ciasteczek Oreo zdejmujemy jedno ciasteczko tak, żebyśmy uzyskali pojedyncze ciasteczko z kremem. Na dno foremek wykładamy po jednej czubatej łyżce czekolady. Na czekoladzie układamy po jednym ciasteczku kremem do góry. Następnie kładziemy po jednej Reese's Peanut Butter Cups, a na niej ponownie ciasteczko Oreo, tym razem kremem do dołu. Delikatnie dociskamy ciasteczkową kanapkę i przykrywamy z góry pozostałą czekoladą. Po wierzchu posypujemy kolorową posypką według uznania. Wkładamy do lodówki na kilka godzin (najlepiej na noc). Po stwardnieniu wyciągamy z foremek i... zjadamy wszystko sami albo dzielimy się z przyjaciółmi : D


Miłego zasłodzenia!

sobota, 6 kwietnia 2013

Ciasteczka funfetti


Błyskawiczne i przeurocze ciasteczka z kolorową posypką. 

Składniki:

250 g mąki
100 g masła
100 g cukru (można troszkę mniej, wychodzą bardzo słodkie)
1 paczka cukru waniliowego
1 łyżeczka sody
1 jajko
sok z całej cytryny
2 łyżki golden syrup (opcjonalnie)
kolorowa posypka do ciasta

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Wszystkie składniki, oprócz posypki, zagniatamy w misce. Ciasto będzie klejące. Na koniec wsypujemy posypkę (ok. 4 łyżek) i mieszamy krótko łyżką. Wykładamy za pomocą łyżki ciasteczka na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (12-16 na jednej blasze w równych odstępach) i posypujemy jeszcze odrobiną posypki. Pieczemy przez 8-10 min. Zostawiamy do ostygnięcia.


Smacznego!

niedziela, 31 marca 2013

Cytrusowa babka


 Jakoś mnie naszło takie cytrusowe szaleństwo w kuchni. Najpierw zrobiłam mocno cytrynowe babeczki, a teraz postanowiłam zrobić świąteczną babkę. Żeby nie było nudno zamiast cytrynowej zrobiłam cytrusową. Jest tylko jeden minus tego przepisu - najlepiej od razu zrobić dwie porcje, bo babka znika w tempie ekspresowym!

Składniki:

200 g masła
4 jajka
250 g cukru
250 g mąki
1,5 łyżeczki sody
skórka starta z cytryny, pomarańczy i grejpfruta
szczypta soli
czekolada na polewę

Masło topimy w rondelku i odstawiamy do ostudzenia. Do miski przesiewamy mąkę wraz sodą. Białka oddzielamy od żółtek. Żółtka miksujemy z cukrem w dużej misce, aż stworzą białą, puszystą masę. Dolewamy stopniowo stopione masło nadal miksując. Wsypujemy mąkę wymieszaną z sodą w kilku turach, miksując po każdym dodaniu suchych składników. Dodajemy skórki z cytrusów i mieszamy.
Białka ubijamy ze szczyptą soli (mieszadełka od miksera muszą być idealnie czyste i suche), aż piana będzie sztywna i błyszcząca. Teraz najtrudniejsze zadanie: delikatnie mieszamy pianę z wcześniej zrobionym ciastem. Ja używam do tego dużej metalowej łyżki, nakładam po jednej czubatej łyżce piany i ostrożnie mieszam, zbierając ciasto z brzegów miski i robiąc łyżką takie 'esy-floresy'. Nie wolno wymieszać ciasta zbyt gwałtownie, bo jest ryzyko, że siądzie już w misce.
Ciasto przelewamy do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką formy. W moim przypadku była to mała keksówka, ale jeśli macie formę do babki to śmiało w niej pieczcie.
Babkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Na początek wkładamy na środkowy ruszt, a kiedy zacznie wyrastać, przekładamy na niższy. Wtedy babka powinna wyrosnąć równomiernie. Pieczemy przez 40-50 minut do 'suchego patyczka'.
Wyjmujemy z formy dopiero jak ostygnie i wtedy polewamy rozpuszczoną czekoladą.


Mokrego dyngusa!

Cytrynowe wypiekiBabki i babeczki
Wielkanocne Smaki III

sobota, 30 marca 2013

Wielkanocne babeczki cytrynowe


Babeczki cytrynowe z cytrynowym nadzieniem lemon curd. W tym roku są podstawą do moich świątecznych babeczek. Lemon curd robiłam na całych jajkach, ale pamiętam, że jak kiedyś robiłam na żółtkach wyszedł troszkę fajniejszy. Możecie skorzystać z tego przepisu albo wypróbować inny.
Kurczaczki zrobiłam przy pomocy sugar dough, czyli angielskiego odpowiednika lukru plastycznego. 
Polewę na króliczki robiłam z lukru na białkach (1 białko + 1 szkl. cukru pudru), z którego zrobiłam też uszka (wykładałam na folię, posypywałam różowym cukrem i nakładałam na polukrowane babeczki jak wyschły). Oczka zrobiłam z czekoladowych kropelek, wąsy z różowej posypki i nosek z jadalnych pisaków.



Składniki:

Lemon curd
1/2 szkl. soku wyciśniętego z cytryn
2 łyżeczki skórki startej z cytryny
1/2 szkl. cukru
3 duże jajka
1/4 kostki masła

ciasto na 12 babeczek
1 1/4 szkl. mąki
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
2 duże jajka
3/4 szkl. cukru
2 łyżeczki skórki startej z cytryny
kilka kropli olejku waniliowego
1/2 szkl. oleju
1/2 szkl. mleka


Sok i skórkę z cytryn wraz z cukrem i jajkami umieszczamy w rondelku. Dodajemy masło pokrojone w kosteczkę i umieszczamy na drugim garnku w wrzącą wodą. Podgrzewamy cały czas mieszając, aż zgęstnieje (ok. 5-10 min.). Przykrywamy folią spożywczą tak, żeby przylegała do powierzchni kremu i zostawiamy do ostygnięcia, a następnie schładzamy.

Mąkę, proszek do pieczenia, sodę i sól przesiewamy razem do miski. W osobnej misce miksujemy jajka przez ok. 20-30 sekund. Dodajemy cukier, miksujemy kolejne 30 sekund. Dodajemy skórkę z cytryny, olejek waniliowy i olej. Ponownie miksujemy. Suche składniki wsypujemy na zmianę z dolewaniem mleka, miksując przez chwilę, żeby składniki się połączyły. Przelewamy do foremek (wychodzi ok. 2/3 wysokości). Pieczemy w temp. 180 stopni przez 20-25 min. Po wyjęciu z piekarnika zostawiamy do ostygnięcia.

Wystudzone muffinki nadziewamy cytrynowym nadzieniem za pomocą szprycy. Gotowe babeczki dekorujemy wg uznania.


Wesołych świąt!

Cytrynowe wypiekiWielkanocne Smaki III


wtorek, 19 marca 2013

Chleb na zakwasie


Od kilku miesięcy w moim domu chleb ze sklepu jest rzadkim gościem, dlatego postanowiłam przedstawić Wam uproszczoną wersję chlebka na zakwasie. Nie jest to mój przepis, dostałam go pocztą pantoflową od koleżanki mojej mamy. Muszę przyznać, że w internecie się na takowy nie natknęłam (chociaż nie szukałam jakoś dogłębnie). Przepis jest o tyle prostszy, że nie bawimy się w wyrastanie zakwasu i robienie zaczynu, a i zamiast wyrabiać musimy je tylko dobrze wymieszać. Wystarczy, że za każdym razem odłożymy trochę ciasta do słoiczka i będziemy przechowywać je do następnego pieczenia w lodówce. Dużo rzeczy robię tutaj "na oko", a przepis udoskonalam metodą prób i błędów. Chlebek za każdym razem jest inny - raz wyrośnie lepiej, raz gorzej, czasem wyjdzie też trochę "zakalcowaty". Ale jeszcze nigdy nie był niezjadliwy! 
Z tego przepisu wychodzą dwa bochenki chleba i nam wystarczają one na cały tydzień (nasza rodzina jest trzyosobowa). Jeśli zdarzy mi się, że w danym tygodniu nie piekę chleba, dokarmiam swoje zakwasowe ciasto mąką i wodą (daję po 50 g). Zakwas dostałam od koleżanki mojej mamy, ale możecie oczywiście wyhodować własny - w internecie jest mnóstwo przepisów. Jak zdobędę przepis na ten, na którym piekę mój chlebek to na pewno go wstawię.



Składniki "na oko":

ok. 2/3 szkl. "ciasta zakwasowego"
6 szkl. ciepłej, przegotowanej wody
1 szkl. otrębów (wg uznania - ja używam naprzemiennie owsianych, żytnich albo pszennych)
1 szkl. nasion słonecznika lub pestek dyni
1 szkl. siemienia lnianego
1 szkl. płatków owsianych górskich (mogą być też "błyskawiczne", byle nie były to te grube)
3 łyżeczki soli
0,5 kg mąki żytniej
1 kg mąki pszennej (przeważnie nie zużywam całej)

Ciasto na chleb najlepiej przygotowywać do południa i piec wieczorem, albo przygotowywać wieczorem i piec rano, żeby miał wystarczająco dużo czasu na wyrośnięcie.
Przegotowaną wodę wlewamy do dużej miski (u mnie jest to makutra - największa jaką mam w domu) i rozprowadzamy w niej ciasto zakwasowe. W osobnej misce mieszamy razem wszystkie nasiona, otręby i płatki owsiane z mąką żytnią i solą. Wsypujemy do mokrych składników i dokładnie mieszamy drewnianą łyżką lub łopatką. Rozbijamy ewentualne grudki. Gdy mamy jednolite ciasto, wsypujemy stopniowo mąkę pszenną, mieszając za każdym razem, żeby nie powstały grudki. Ja przestaję dodawać mąkę, kiedy mieszanie ciasta sprawia mi spory wysiłek. Zależnie od mąki może być to cały kilogram, a może być np. 800 g. Ciasto nie może być zbyt rzadkie, bo wyjdzie nam zakalec albo bardzo wilgotny chlebek. I teraz bardzo ważna część, o której nie można zapomnieć - odkładamy kilka łyżek ciasta do słoiczka, przykrywamy folią aluminiową i wkładamy do lodówki.
Ciasto w misce smarujemy z góry olejem, żeby nie wyschło, przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłym miejscu (np. obok kaloryfera), aż wyrośnie po brzegi. Najczęściej daję mu jakieś 8-10 godzin.
Po tym czasie przygotowujemy dwie keksówki - smarujemy je olejem lub masłem i wysypujemy mąką. Przelewamy do nich ciasto (nic nie trzeba mieszać, ani przejmować się ewentualną skorupką, która powstała na wierzchu ciasta) i posypujemy otrębami lub nasionami (wg uznania).
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni na grzałce górnej i dolnej. Kiedy piekłam bochenki z termoobiegiem skórka wychodziła bardzo twarda i blada. Bez termoobiegu jest brązowiutka i chrupiąca. Foremki z ciastem układamy na pierwszym poziomie od dołu. Pieczemy je przez około 1 godz. Skórka u góry powinna pęknąć. Z doświadczenia wiem, że jeśli się tak nie dzieje, to mogę spodziewać się lekkiego zakalca. Po tym czasie wyjmujemy jeden bochenek, wyciągamy go z foremki i sprawdzamy, czy się upiekł stukając w jego środek od spodu. Jeśli dźwięk jest "pusty" - chlebek jest upieczony. Jeśli nie - wkładamy go jeszcze na 15 min. do piekarnika i po tym czasie ponownie sprawdzamy. Od razu po upieczeniu wyjmujemy go z foremek i zostawiamy na kratce do ostygnięcia.
Świeżo upieczonego chlebka nie powinno się od razu rozkrawać, bo może od tego siąść, ale... nie wiem, kto ma w sobie tyle silnej woli, żeby tego nie zrobić! Co tam kalorie i bolący brzuch w obliczu roztapiającego się masła na gorącej kromce świeżo upieczonego chleba ;)

Smacznego!

poniedziałek, 11 marca 2013

Cynamonowy wieniec


 Zakochałam się w tym wieńcu od pierwszego wejrzenia! Myślałam, że zrobienie czegoś takiego przerośnie moje możliwości, ale wykonanie nie okazało się takie trudne i pracochłonne. Podejrzyjcie sobie zdjęcia tutaj, mi one bardzo pomogły.
Ciasto nie jest przesłodzone, z wierzchu przypieka się i jest kruche, a w środku mięciutkie.

Składniki:

1/4 kostki świeżych drożdży (lub saszetka drożdży instant)
pół szklanki ciepłego mleka
1 łyżka cukru
1/8 szkl. oleju
1 żółtko
2 szkl. mąki

1/4 kostki miękkiego masła
4-5 łyżek cukru
3 łyżeczki cynamonu (dodałam też łyżeczkę imbiru, ale nie był wyczuwalny)


Drożdże rozprowadzamy w mleku wraz z łyżką cukru. Odstawiamy na ok. 10 min. w ciepłe miejsce, żeby pojawiła się pierzynka.
Na stolnicę wysypujemy mąkę, w jej zagłębienie wbijamy żółtko, wlewamy olej i mleko z drożdżami. Zagniatamy przez kilka minut, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Odkładamy do miski pod ściereczkę na około godzinę w ciepłe miejsce, aż podwoi swoją objętość.
Po tym czasie ciasto przekładamy z powrotem na stolnicę i rozwałkowujemy na grubość 0,5-1 cm na kształt prostokąta.
W małej miseczce ucieramy masło z cukrem i cynamonem, rozprowadzamy je na cieście. Część masy cynamonowej można zostawić do posmarowania wieńca z góry.
Zwijamy ciasto w rulon wzdłuż dłuższego boku. Przekrawamy go ostrym nożem na pół (wzdłuż). Zwijamy warkocz z przeciętych kawałków (najlepiej podpatrzeć sposób na tej stronce), środkiem na zewnątrz. Łączymy końce warkocza w wieniec. Teraz można posmarować ciasto pozostałą częścią masła z cynamonem.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Wieniec pieczemy przez ok. 30 minut, aż będzie jasnobrązowy. Ja piekłam na niskim poziome, bo bardzo szybko rumienił się z góry.


Smacznego!

piątek, 8 marca 2013

Wytrawne pancakes (jeszcze bardziej puszyste!)


No i mam problem. Tamte naleśniki nazwałam puszystymi, ale z tego przepisu wychodzą w takim razie hiperpuszyste! 
Zachęcam do wypróbowania w wersji na słono z jajkiem sadzonym podanym słoneczną stroną do góry. Do wersji na słodko przepis jak najbardziej się nadaje.

Składniki na ok. 16 sztuk:

2 szkl. mąki
4 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka
2 szkl. kefiru (lub maślanki)
4 łyżki oleju
szczypta soli
ew. 4 łyżki cukru do wersji słodkiej
jajka do usmażenia


W jednej misce wymieszaj suche składniki (najlepiej przesiać). W drugiej roztrzep jajka, dodaj pozostałe płyny i mieszaj, aż powstanie piana. Połącz suche składniki z mokrymi, dokładnie wymieszaj. Do smażenia wystarczy niewielka ilość oleju albo wcale. Ja smażyłam na suchej patelni, na dużym palniku ze średnim płomieniem. Przewracałam kiedy pojawiały się duże pęcherzyki powietrza, a ciasto było ścięte z brzegów. Z drugiej strony smażyłam tylko chwilę - wtedy pozostawały puszyste, nie "siadały".
Podawałam stos kilku naleśniczków z jajkiem sadzonym u góry - świetne połączenie!


Smacznego!

sobota, 23 lutego 2013

Puszyste naleśniki z syropem klonowym


Mój aparat wreszcie wrócił do świata żywych, także możecie spodziewać się teraz nieco lepszych zdjęć : )
Butelka syropu klonowego przyjechała do mnie z Kanady i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zrobić pancakesów. Co prawda prawdziwe pancakes powinny być na maślance i na maśle, ja jednak zrobiłam ich nieco "lżejszą" wersję na mleku i oleju. 
Sekretem puszystych naleśniczków jest danie im czasu do wyrośnięcia na patelni - dlatego smażymy je na wolnym ogniu, pozwalając, żeby powstały pęcherzyki powietrza.
Idealne na śniadanie, chociaż u mnie były też jako nocna przekąska...

Składniki:

2 szkl. mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia

1/4 szkl. cukru pudru
szczypta soli
2 jajka

1,5 szkl. mleka
1/4 szkl. oleju
syrop klonowy do polania

Do miski przesiewamy mąkę, cukier puder, proszek do pieczenia i sól. Mieszamy łyżką. W osobnej miseczce rozkłócamy jajka, dodajemy mleko i olej, mieszamy razem. Mokre składniki wlewamy do suchych, dokładnie mieszamy. Dobrze jest odstawić ciasto na 15 min. - wtedy będą jeszcze bardziej puszyste (tym razem tego nie zrobiłam).
Dużą patelnię rozgrzewamy na największym palniku i jak tylko się rozgrzeje, zmniejszamy ogień prawie do minimum. Wylewamy po 3-4 naleśniki na patelnię i na wolnym ogniu pozwalamy im się ściąć. Spód powinien być lekko rumiany, góra ścięta i z pęcherzykami powietrza. Przewracamy na drugą stronę i smażymy jeszcze chwilkę.
Pancakesy smażyłam na suchej patelni - takiej specjalnej do naleśników. Jeśli nie macie zaufania do swojej patelni, możecie cieniutko posmarować ją olejem przy pomocy pędzelka.
Podajemy ciepłe polane syropem klonowym (albo miodem, cukrem pudrem, czy jakimkolwiek innym sosem jaki macie akurat w domu albo na jaki macie ochotę).


Smacznego!

piątek, 22 lutego 2013

Brownie z rodzynkami

Taka mała rewelacja na temat brownie. Dla wszystkich, którzy lubią to słodkie, zakalcowate ciasto. Wiem, że dużo osób nie lubi rodzynek w cieście, ale duże rodzynki tak wkomponowują się w ciasto, że są mało wyczuwalne, a nadają mu charakteru. Jedno z tych prostych, pysznych i szybkich ciast dla każdego.

Składniki:

115 g masła
50 g kakao
2 jajka
1 szkl. cukru
kilka kropli olejku waniliowego
40 g mąki
100 g rodzynek (najlepiej 'luksusowych')
ew. cukier puder do posypania

Masło roztapiamy w małym rondelku. Zdejmujemy z ognia, wsypujemy kakao i dokładnie mieszamy.
W misce ubijamy mikserem jajka wraz z cukrem i olejkiem waniliowym, aż będą puszyste. Dodajemy masę kakaową i mieszamy, aż się połączą. Przesiewamy mąkę do masy i delikatnie mieszamy. Na koniec wsypujemy rodzynki i ponownie mieszamy.
Wylewamy ciasto na małą tortownicę wysmarowaną tłuszczem i wysypaną mąką.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 30 min. Po wyjęciu z piekarnika zostawiamy do wystygnięcia i dopiero wtedy kroimy ciasto na kawałki.


Smacznego!

Wariacje na temat Brownie

czwartek, 7 lutego 2013

Zamiast pączków - bułeczki drożdżowe z czekoladą

Po mojej nieudanej przygodzie z pączkami, które mimo, że były smaczne, skurczyły się i nasiąknęły tłuszczem, nie miałam ochoty piec ich w tłusty czwartek. Za to ostatnio stałam się entuzjastką pieczywa własnego wypieku i postanowiłam jedną partię bułeczek zrobić na słodko. Przepis na ciasto zaczerpnęłam stąd.

Składniki:

570 g mąki
25 g świeżych drożdży
175 ml mleka plus odrobina do rozrobienia drożdży
85 g miękkiego masła
4 łyżeczki cukru plus cukier do posypania
2 jajka plus 1 do posmarowania bułeczek
łyżeczka soli
czekolada lub krem czekoladowy (tyle kostek, ile bułek chcemy nadziać)

Dobrze, jeśli składniki są w temperaturze pokojowej - tak powinno robić się ciasto drożdżowe. Ale jeśli będą z lodówki to nie powinno być wielkiej różnicy ; )
Drożdże rozrabiamy z cukrem i odrobiną mleka. Do miski wrzucamy pozostałe składniki, dodajemy rozrobione drożdże i mieszamy, aż się połączą.
Wyrabiamy przez chwilę w misce, a kiedy ciasto przestaje się kleić, przekładamy na blat i wyrabiamy jeszcze kilka minut, żeby było gładkie i elastyczne. Odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Po tym czasie wyrabiamy ciasto jeszcze przez chwilę i dzielimy na tyle części, ile bułeczek chcemy mieć (ja dzielę na 24, bo lubię małe bułeczki).
Formujemy placki, wkładamy do środka kostkę czekolady lub łyżeczkę kremu czekoladowego i formujemy kuleczkę. Kulki układamy na blasze, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na kolejną godzinę do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Przed pieczeniem smarujemy bułeczki jajkiem i posypujemy cukrem. Pieczemy przez 10-15 minut (zależnie od wielkości), aż będą one złociste.


Miłego Tłustego Czwartku!

Tłusty czwartek w wersji light

czwartek, 24 stycznia 2013

Ciasteczka z krówką

Najlepsze jeszcze gorące po upieczeniu. Wtedy krówka jest jeszcze płynna i ciągnąca. Tylko uważajcie na języki, co by sobie nie poparzyć!
Bardzo efektowne jak na ilość włożonej pracy i wysiłku w ich zrobienie.


Składniki na ok. 20-24 ciasteczka:

1 1/4 szkl. mąki
1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
1/4 łyżeczki soli
5 łyżek masła
7 łyżek kakao (niesłodzonego)
2/3 szkl. cukru
1/3 szkl. jogurtu naturalnego
kilka kropel olejku waniliowego
10-12 krówek


Mąkę przesiewamy do miski wraz z sodą i solą. Masło rozpuszczamy w dużym rondelku na małym ogniu. Zdejmujemy z palnika. Wsypujemy kakao do roztopionego masła i dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy cukier, jogurt naturalny i olejek, mieszając po dodaniu każdego składniku. Stopniowo dodajemy suche składniki i dokładnie mieszamy, aż masa będzie jednolita. Ciasto powinno być elastyczne, niezbyt klejące. Można dodać trochę mąki, jeśli jest bardzo klejące.
Krówki kroimy na pół. Jeśli podzielimy ciasto na 20 ciasteczek wyjdą nam ciasteczka większe i bardziej delikatne, miękkie w środku. Mniejsze ciasteczka będą twardsze i lekko kruche.
Kawałeczki ciasta rozpłaszczamy, wkładamy do środka połówkę krówki i toczymy kulki. Dla ciekawszego efektu smakowego można posypać wierzch kulki grubą solą, ale moja rodzinka zgodnie stwierdziła, że woli bez.
Kulki można rozpłaszczyć przed upieczeniem, ale jeśli trudno jest to zrobić, to można lekko zgnieść je zaraz po upieczeniu, żeby miały bardziej ciasteczkowy kształt.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 12 minut. Wyjmujemy po tym czasie, zostawiamy jeszcze przez kilka minut na gorącej blasze, a następnie przekładamy na kratkę do ostygnięcia.


Smacznego!